o matko i dwie córki

Ostatnio naszło mnie na tworzenie. Jakaś taka dusza artysty się odezwała, nie wiem, spłynęła na mie jakaś czyjaś wena, czy coś. W ...

Ostatnio naszło mnie na tworzenie. Jakaś taka dusza artysty się odezwała, nie wiem, spłynęła na mie jakaś czyjaś wena, czy coś. W każdym razie chwyciłam byka za roki i korzystam z niej ile wlezie. Mam wrażenie że jakoś inspiracje bombardują mnie z każdej strony. Gdzie nie zerknę, coś wpada mi w oko. I nie, że lecę kupić. Mam żądze zrobienia sobie samej. A co, umim. Mam dwie ręce całkiem sprawne, narzędzia do wykonania, plan, to co mi szkodzi. Albo się uda albo nie. Prawda jest taka że ozdób na święta uzbieranych z kilku lat mam tyle....no nie da się tego opisać. Jest tego w hu. Od szyszek po krasnale, bombki, wieńce, świecące badyle, laski cynamonu, drewniane gwiazdki i w ciul innych dupereli. Co by zatem nie dosypywać więcej drobiazgów i nie wydawać mamony na kolejne mikołaje i świeczunie, zakasałam rękawy i o to co z tego wyszło.

Druciana gwiazda

Tak. Prosta ozdoba jak cudowa cepa. Drut. Kawałek drutu i lampki. Taki minimalizm a jakże piękny. A, i właśnie minimalizm w zasadzie powtórzy się w kolejnej ozdobie ale to zaraz.

Druciana gwiazda ma swoja historię. Nie ma że będzie na skróty. Musi być wprowadzenie. Otóż tężę ozdobę ujrzałam ja w jakimś sklepie ze świątecznymi duperelami. Nie mam pojęcia w jakim i nie dam sobie głowy uciąć że to był sklep stacjonarny czy on line. Nie wiem. Jednak zrobiła na mnie wrażenie. Wrażenie zrobiła też cena. Bagatela coś kolo 100 zł. O nie. Tyle za drut i lampki?

Finał już znacie. Zrobiłam sama. Czego potrzebujemy?

- szablon gwiazdy w wybranym przez siebie formacie

- gwoździe

- deseczka

- mlotek

- drut o odpowiedniej dlugosci do obwodu gwiazdy

- kombinerki

- jakies 10 min czasu :)

No i lepimy. Gwiazdę wydrukowałam na kalce. Odnalazłam sobie deseczkę na której gwiazda się zmieściła. Przymocowałam do niej kalkę za pomocą gwoździ. Po tak przygotowanym szablonie przeprowadziłam drut - raz z jednej raz z drugiej strony gwoździa. Na koniec skręcamy drut kombinerkami i voila! :) Potem już ogranicza was tylko wyobraźnia. Można nie zdobić, można ozdobić lampkami, tasiemkami, bombkami.

Choinka z desek

Prosta, bardzo minimalistyczna ozdoba a robi niesłychane wrażenie. Tylko trzy deski i lampki. Pytacie jak? Otóż tak, czego potrzeba:

- deski o takich samych długościach, bądź jedna krótsza, dwie takiej samej długości

- lampki

- wkrętarka

- piła

- gwoździe

Z desek tworzymy albo trójkąt równoramienny albo równoboczny, zależy jakie mamy deski. Docinamy pod odpowienim kątem i skręcamy. Taki gotowy szkielet można pomalować, można zostawić w stanie surowym - tak też zrobiłam ja. Do szkieletu z jednej strony wbijamy gwoździe tak, aby zachaczyć na nich lampki. Efekt powalający :) Piękna ozdoba!

Jelonek na ścianę

Zainspirowała mnie sąsiadka szwagierki. Serio. Pani miała przed drzwiami wejściowymi na klatce wystawionego takiego jelonka. Jak boga kocham, miałam chęć zaiwanić i zwiewać. Gdy ochłonęłam, dotarło do mnie że mam możliwości żeby sobie takiego zrobić. Do stworzenia takiej dekoracji potrzebny był projekt. Przeszukałam zatem internety i znalazłam rysunek na podstawie którego powstało cudo.

Czego potrzebujemy?

- dobry program graficzny, u mnie był to Inscape i Rhino

- ploter/frezarka

- kawałek sklejki o wymiarach w jakich ma być jeleń

- pomoc kolegów stolarzy :)

Najbardziej pracochłonne jest wykonanie szkicu - szablonu. Trzeba przygotować odpowiednio plik, który po minimalnej obrubce, wrzucony w program, wytnie nam finalną ozdobe. Mój plik wyglądał tak:

Później wykorzystałam trochę swoje moce przerobowe, resztkę sklejki, frezarkę i małą pomoc stolarza. Efekt jest nieziemski.

Choinka z gałązek

Taka choinka gościła już pewnie w niejednym domu. W zeszłym roku miałam podobną, ale nieco mniejszą. W tym roku pomysł narodził się na spacerze z psem. Patyków po wielkich wiatrach było co nie miara. Pozbierałam takie różnej długości a potem to już...poszło. Do wykonania choinki potrzeba:

- gałęzie różnej długości

- spray do pomalowania gałęzi

- sznurek, wstążka, żyłka - do połączenia gałęzi

- ozdoby

Patyki układamy sobie na podłodze na kształt choinki. Patyki możemy pomalować lub zostawić w stanie surowym. Wybór należy do was. Następnie wykorzystujemy sznurek bądź żyłkę bądź też cokolwiek innego do związania poszczególnych elementów. Taką choinkę przyozdabiamy wedle gustu - albo tylko lampkami, albo bombkami, tasiemkami, nie ma tu specjalnie jakiś ograniczeń. Prezentuje się bardzo ładnie i jako element wystroju na święta budzi zachwyt. Zawsze jest to coś innego, jeszcze nieopatrzonego :)

Życzę wam udanych przygotowań, mało stresu i nerwów, dużo cierpliwości i czasu.

Wiem, że tytuł może to sugerować, ale niestety nie znajdziecie tu gwarancji na to, że wszystko się uda, zdążycie na czas. Nie gwarantuję ...

Wiem, że tytuł może to sugerować, ale niestety nie znajdziecie tu gwarancji na to, że wszystko się uda, zdążycie na czas. Nie gwarantuję też, że to, co napiszę, a wy to skrupulatnie wykonacie od A do Z to będzie idealnie.

Chcę wam jednak podsunąć trochę na tacy kilka trików, których możecie użyć i może jakoś dobrniecie bez nowych siwych włosów i nerwicy do Bożego Narodzenia.

Grunt to dobra organizacja. Kalendarze, organizery, plannery, notesy na wagę złota. Serio. Bez tego ani rusz. Zapisujemy wszystko.

Chodząc po sklepie wpadnie ci w oko ładna torebka – zapisz. Zanotuj sklep, cenne albo nawet zrób zdjęcie. Ułatwi ci to wybór prezentu dla siebie, jeżeli taka misja zostanie ci powierzona. To samo tyczy się prezentu dla kogoś. Już od sierpnia – tak, nie przewidziało wam się. Od wakacji tak naprawdę możesz notować lub fotografować to, co uważasz, że było by dobry prezentem dla kogoś z rodziny. Mama wspominała, że pruje jej się torebka – na listę! Tacie kończą się perfumy a mąż marzy o nowej Fifie? Idealnie! Już masz zapisane, tylko musisz pilnować czy w razie czego do świąt już tego nie kupili. Warto więc mieć kilka opcji do wyboru.

Mycie okien i innych skomplikowanych kątów w domu zacznij wcześniej. Dużo wcześniej. Nie ma co zostawiać tego na dwa tygodnie przed świętami. Okna i tak do świąt się wybrudzą a kurz wylezie w dniu wigilii. Nie ma bata żeby tego dopilnować. Daruj sobie zbędny stres. Zaplanuj porządki tak, że na koniec, tuż przed godziną zero, smyrniesz jeszcze wszystko ścierką, odkurzysz podłogi i będzie miód malina.

Gotowanie i pieczenie niestety musimy zrobić jak najpóźniej. Wiadomo, że i w tej kwestii można coś niecoś przyspieszyć i tak też do tego podejdźmy. Święta mają i nam sprawiać radość. Nie chodzi o to żeby potem paść na krzesło do stołu ze zmęczenia. Organizując i przygotowując dom i rodzinę sama też musisz czuć magię i radość.

Strojenie domu, to akurat ta chyba najprzyjemniejsza część, ja z reguły ogarniam przed Mikołajkami. Nie widzę sensu w wystawianiu ozdób na kilka dni przed świętami. Dla mnie to w grudniu powinny w domu dominować Bożonarodzeniowe figurki i lampki. To właśnie wtedy dominuje czerwień, biel. Po świętach, a już na pewno po Nowym roku, czas zwijać zabawki.

Jak przygotować dom na święta? Ha! Mam dla was, uwaga!, darmowe pomysły. Tzn do samodzielnego wykonania. Wydrukowania, powycinania, sklejania i tadam, to jedyny koszt. Myślę, że warto się skusić, tym bardziej że jest jeszcze trochę czasu. Także, do dzieła.

1. Plakaty od Well Well

2. Plakaty od LeciBocian

3. Plakaty od My Pink Plum

4. Girlanda świąteczna od My Pink Plum

5. Cudowny kalendarz adwentowy od Zu Blog

6. Kolejny boski kalendarz od Zu Blog tylko z ubiegłego roku

7. Kolejny kalendarz i piękne gwiazdki do samodzielnego wykonania Zu Blog

8. Kokardki do ozdoby prezentów od Le FruFru

9. Zbiór DIY do samodzielnego wykonania od kartek po pudełka na prezenty OUI OUI OUI

10. Plakaty od Jak Bum Cyk Cyk

Polecam przeszperać cały Internet, nie tylko na naszych rodzimych stronach. Jest tego zatrzęsienie. Można sie inspirować, można drukować, korzystać w domu do woli. Dobry moment na przygotowania przedświąteczne, rodzinne tworzenie ozdób to czas na rozmowy. Zatem nie ma co czekać, do dzieła :)

Łapie się nie raz na tym, że pół dnia przesiedzę oglądając pierdoły w Internetach, chodząc po sklepach on-line i pakując stosy niepotrze...

Łapie się nie raz na tym, że pół dnia przesiedzę oglądając pierdoły w Internetach, chodząc po sklepach on-line i pakując stosy niepotrzebnych rzeczy do wirtualnego koszyka. Czuje się wtedy taka fajna, bo sobie mogę „pokupować” to, co mi się podoba. Pooglądać i poudawać, że mam. Tak oto pięknie tracić czas można tylko dzięki nowoczesnej technologii.

Po cholerę mi te wszystkie newslettery z co rusz nowych stron z tym i owym, z dziecięcymi ciuchami lub bio kosmetykami. Czemu ciągle odczuwam chęć posiadania? Czemu jeszcze mój mozg nie ogarnął, że to wszystko kosztuje i to nie jest wirtualne życie. Mam przecież ograniczony zasób portfela a nie miliony monet. Mam pensje, której jakaś część idzie na żłobek, inna na pampersy i mleko, jeszcze inna na paliwo a kolejna na szybki shopping na spożywce, żeby przeżyć do kolejnego miesiąca. Fakt, mam nie raz jakieś inne potrzeby. Dziurawe skarpety czy prujące się gacie trzeba wymieniać, bo wstyd, jak człowiek z ludźmi pracuje. Tylko po co mi kolejny krem do rąk skoro mam już trzy?

Zabije nas ta chęć posiadania, jak boga kocham. Pisze to na swoim przykładzie, bo mi łatwiej, ale niech rzuci kamieniem ten, kto nie kupuje, bo lubi. Idę, wydam chajs, bo mam taki kaprys. A co tam. Jest debet, jest kredytówka. Kiedyś się spłaci. A jak się nie uda to woda i tynk ze ściany też są spoko. Pociągnę do końca miesiąca i znowu będę bogata.

Dałam się ja nabrać na aplikacje do telefonu. Nie powiem, w dużej mierze jest ona na plus, ale tylko jak się zna umiar. Kontroluje dzięki temu, co by wyhaczyć w pierwszej kolejności to, co i tak kupić muszę czyli m.in. wyprawka dla młodej (mleko, pieluchy, chusteczki słoiczki i inne must have), ale reszta to są naciągające mnie na wydatki super wypasione rzeczy, które aż krzyczą że muszę je mieć. A huk tam…nic nie muszę! Jestem dorosła i nikt mi nie będzie mówił, co ja muszę. Właśnie, że to ja będę decydowała o tym, co i jak.

I wiecie co, stawiam się ja teraz tej cholernej elektronice, tej potrzebie posiadania ogromu duperelów i bibelotów. Nie chce sobie zaśmiecać życia rzeczami. Chce kolekcjonować chwile i rozkoszować się momentami. Nie chce przegapić czegoś ważnego na rzecz nowej gazetki Pepco (nie umniejszając, oczywiście). Nie chce żeby moje dziecko miało w pamięci wgapioną w telefon matkę. Chce za to każdą chwilę poświecić czemuś, co daje wspomnienia. Niech tylko ktoś da mi siłę, abym wytrzymała w tym postanowieniu. Byle do kolejnych zakupów w Lidlu. Amen.