nasz dom, nasze wnętrze i my



Zawsze marzył mi się dom gdzieś za miastem, z cegły, z belkami drewnianymi, z pięknymi okiennicami. Ciepły przytulny dom. Z kominkiem. Z dużym rodzinnym stołem i wygodną kanapą, albo dwiema, żeby wszystkich pomieściła, żeby każdy z rodziny, przyjaciół, czuł się wygodnie, jak u siebie. Taki dom wydaje się że w swej głowie ma każdy. W pewnym momencie życia wyobraża go sobie i stara się żeby spełnić jak najlepiej się da to pragnienie. 

26....a może 27 lat życia mieszkałam w bloku. Przestrzeń ograniczała i nie pozwalała na wiele. Wtedy jeszcze też nie znałam możliwości, nie wiedziałam że się da (no bo teraz już wiem że i w bloku można wiele). Skrzydeł dostałam gdy zamieszkałam w domu. Poczułam że mam więcej swobody i możliwości. Mogę realizować swoje marzenia, stworzyć swoje gniazdko tak, jak bym chciała żeby ono wyglądało. Żeby było przytulnie. Minimalistycznie, skromnie, ale ciepło. Żebym chciała siedzieć na kanapie pod kocem patrzeć na salon i sobie myśleć "no.....tak miało być, tak jest fajnie". Fakt, że wyobrażenie o domu z przed lat z tym jak jest teraz nieco się różni. Nie mam choćby okiennic i domu z cegły, ale z perspektywy czasu to są detale które okazują się nie być do końca potrzebne. To jak nasz rodzinny dom wygląda i jaki jest w środku oddaje wystarczająco moje wyobrażenie. Z tyłu głowy wiadomo, siedzi to co kiedyś powstało, ale przecież jeszcze mam czas, jeszcze to się może zmienić. Na razie jest dobrze jak jest. Jest nam tu przyjemnie i oby tak było jak najdłużej. W końcu będzie nas coraz więcej...pełna chata miłości i szczęścia to wystarczający dar :)









A jak wy czujecie się w swoim wnętrzu? 
Przyjemnego tygodnia :)

 Ania

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Bardzo, ale to bardzo Ci zazdroszczę ;) W tym pozytywnym znaczeniu tego słowa, właśnie tej własnej chaty, gniazdka, stałego ciepła. Nie to, żebym jakoś szczególnie narzekała na nasze obecne wynajmowane mieszkanie. Wręcz przeciwnie obawiam się,że będę się stąd wyprowadzać wylewając morze ( śródziemne :P)łez, nie wiem jak to zrobię... :P, Cóż, praca mojego M. rzuca nas to tu to tam i obawiam się, że zanim osiądziemy gdzieś na stałe będę jeszcze musiała trochę poczekać w niejednym wynajmowanym lokum takim jak to...
    Miłego popołudnia w domowym ciepełku ;)
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja też mam tego wróbla!!! :) A nahbardziej u Ciebie podoba mi się ten stoliczek podobny do barka! Ja lubię takie ciekawe meble :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonale Cie rozumiem :-) 12 lat mieszkałam na "bloku". Nie powiem źle nie było ale na domku to inna bajka ;-) ślicznie tam u Ciebie, przytulnie spełniłaś to swoje marzenie :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.