cuda cuda ogłaszają


To było rok temu, dokładnie 22 grudnia. Kombinowałam obiad w kuchni na kolejny dzień popijając lampkę pysznego, czerwonego wina. Rozmyślałam nad świętami. Był to kolejny miesiąc oczekiwań, że może tym razem. Może się w końcu uda. Lekarz mówił żeby się nie stresować, nie napalać, żyć spokojnie a nie od miesiączki do miesiączki. Nie denerwować się, nie myśleć o tym. Łatwo się mówi kiedy człowiek tak bardzo chce i nie może myśleć o niczym innym. Tak bardzo chciałam a tu co miesiąc rozczarowanie. Co miesiąc przeżywałam swój mały koniec świata. Nie dało się o tym nie myśleć, nie dało się... 
Poszłam swoje żale przedstawić mężowi. I jak co miesiąc, on mnie pocieszał a ja ze łzami w oczach przeżywałam to po raz kolejny... M. zaproponował, żeby z testem ciążowym nie czekać do świąt, czyli do momentu kiedy teoretycznie powinno się coś pojawić, tylko zrobić go już teraz zaraz. Zrezygnowana, z myślą, że bez sensu, bo przecież i tak znowu nic z tego nie będzie, zrobiłam... Wróciłam do obiadu a on do golenia. Test leżał i "dojrzewał". Po jakimś czasie usłyszałam "i co, jak tam? sprawdzałaś?". Ocknęłam się na te słowa, oderwałam od aktualnego zajęcia i popędziłam zobaczyć co i jak tym razem. Przyznam szczerze że szłam z myślą że i tak nic z tego ale w głębi serca czułam tę iskierkę nadziei. Słowa, które wypowiedziałam zobaczywszy wynik pozostaną ze mną i mężem do końca życia. I nikt mi nie powiem, że nasze piękne staropolskie słowo na K nie jest idealnym w takich zaskakujących sytuacjach. Jakież było moje zdziwienie!!! Nie mogłam się uspokoić, łzy leciały ciurkiem jak woda z kranu. Nie mogłam uwierzyć. Radość ogromna! Będę mamą! Będziemy rodzicami! Na wpół ogolony M. postanowił pojechać do apteki po kolejne testy, bo przecież trzeba mieć pewność. Zrobiłam. Każdy inny i... Tak!  To było niemal pewne. Będziemy mieli dziecko! Takiej mieszanki uczuć jaką miałam w tym momencie nie da się opisać. Myślałam że z radości w podskokach rozwalę głową sufit, eksploduje jak fajerwerki na Nowy Rok i będę się szczerzyć niczym Joker z Batmana do końca życia! 
Nowina ta spadła na nas przed świętami jak jakiś najwspanialszy prezent. Musieliśmy tylko utrzymać to w tajemnicy, całe szczęście zaledwie dwa dni. Postanowiliśmy wtajemniczyć najbliższych podczas kolacji wigilijnej. Nie miałabym wymówki na nie wypicie choćby lampki wina z rodziną. Dla pewności jeszcze na drugi dzień zrobiłam badanie krwi. To były cudne święta, tyle uśmiechów i łez szczęścia. W tym roku będzie podobnie, tylko tym razem to Szczęście jest już z nami...

Życzymy Wam szczęśliwych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. 

Ania z rodzinką

You Might Also Like

6 komentarze

  1. piekniejszego prezentu na swieta z cala pewnoscia nie moglas sobie wymarzyc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnych i magicznych świąt życzę. Śliczną masz córeczkę, niech rośnie zdrowo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. cooo za słodziak :) pięknie :) dużo radości i zdrówka dla Was :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.