społeczne trudne pytania


wysiadam sobie z auta pod jednym z marketów
szybko, bo mam chwile a tak na prawdę wchodzę żeby coś obadać
jak będzie to kupie jak nie to spadam dalej
czasu nie ma
na to wszystko podbija do mnie pan, chłopak
młody, jakoś między 30-35 lat (na oko)
nie pachnie jakoś alkoholowo
ubrany w zasadzie ok
wygląda tylko na zmęczonego poprzednią nocą
lekko poobijany
staram się go nie oceniać po wyglądzie
ale już wiem że coś ode mnie chce
zaraz padnie jakieś zabójcze pytanie
które mnie w tym tempie zatrzyma
"dzień dobry miła pani, mam taka prośbę, czy mogłaby mi pani kupić coś do jedzenia
o pieniądze się nie rozchodzi, po prostu jestem głodny"

yyyyy.........
chwilę chyba zaniemówiłam
pan cierpliwie przeczekał ten moment
rzuciłam szybkie "zobaczę co da się zrobić"
poszłam


przypomniało mi się wtedy już raz taką sytuację miałam...
kupiłam wtedy starszemu panu super jedzonko
bo i jakiś jogurt, sok i kabanosy i w ogóle
gdy mu to dałam, wziął, odłożył na bok
ale niestety, wtedy padło magiczne "a może jeszcze 2 zł na piwo?"
no i czar prysł
satysfakcja z pomocy zmalała..


no ale nic, może tym razem będzie inaczej
no i tak wchodzę do tego marketu
zbita totalnie z tropu po co ja tu..
no i co z tym panem zrobić
oczywiście to po co wpadłam okazało się nie warte zachodu
więc gotowa byłam tak szybko jak weszłam - wyjść
no ale ten pan...

nie wiem jak wy, ale gdy człowiek prosi mnie o jedzenie
jakoś nie potrafię odmówić
no to szybko, co by mu tu do jedzenia...
jakaś buła, banan, parówki..chyba styka
no to lecę do kasy,szybko szybko


pan o dziwo nie stał przy moim aucie i nie czekał
grzebał w wózkach do marketu
zapewne poszukiwał pieniążków...
no ale nic, podbijam do niego
przekazuje jedzenie z uśmiechem na twarzy
"smacznego i na zdrowie :)!"
...
pan wyglądał na zdziwionego
"dziękuje bardzo, życzę pani dużo zdrowia"
tyle
wziął co mu kupiłam i poszedł
nie stałam i nie patrzyłam co zrobił
bo naprawdę gnałam swoim tempem
szybko szybko
wsiadłam do auta i odjechałam

nie wiem czemu, ale jadą dalej czułam niepokój
czy aby na pewno to co mu kupiłam będzie wystarczające
będzie mu smakowało
może mogłam mu coś lepszego kupić
czemu nie czułam satysfakcji z samego faktu że mu pomogłam?
a może jemu wcale nie o to chodziło?
może od początku zagadując że niby jedzenie a nie pieniądze
liczył na to że mi się nie będzie chciało fatygować i kupować mu jedzenia
tylko dam mu na odczepne 5 -10 zł i powiem żeby sam sobie kupił?


sama nie wiem....jak wy byście postąpili w tej sytuacji?
może miałyście już podobne?

Ania

You Might Also Like

12 komentarze

  1. Oj znam to, takie sytuacje tez miałam i zawsze czułam niesmak do siebie. Cokolwiek człowiek zrobi będzie zastanawiał się czy zrobił dobrze. Bo kiedyś chciał dobrze a wyszło źle a jak nie zrobił nic to miał wyrzuty sumienia... Dobrze zrobiłaś, chlebem trzeba się dzielić. Miłego dnia. Gosia T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciężko jest podjąć właściwą decyzje, grunt żeby zrobić coś w zgodzie ze sobą, pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Nigdy się wszystkim nie dogodzi, niemożliwe :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh, świetnie Cię rozumiem. Często miewam podobne sytuacje. Zaczynam się zastanawiać, czy aby czymś może nie przyciągam takich ludzi. Jeden Pan mnie zaskoczył, poprosił żebym kupiła mu coś do jedzenia, zapytałam co konkretnie by chciał, odpowiedział "może bułkę?". Kupiłam mu całą wyprawkę. Wsiadając do auta widziałam jaki był szczęśliwy i ja też byłam. Po kilku dniach inny Pan również poprosił, a ja znowu zapytałam co by chciał. Błąd. Pan rozpoczął litanię, że może pasztet, ale tylko Podlaski, kiełbaskę, ale żeby nie za sucha i może soczek, ale ten duży, a nie te takie małe... I tu mi zabił ćwieka, bo nie wiedziałam co zrobić... Kupiłam, ale też już jakoś dziwnie się poczułam...

    Pozdrawiam!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ehh...dasz palec to chcą cała rękę....człowiek się zniechęca i drugi raz już się zastanowi czy pomóc...

      Usuń
  4. Sama nie miałam takiej sytuacji, ale rzeczywiście rozumiem całkowicie Twoje rozterki. Mnie za każdym razem proszą o pieniądze i też często mówią, że na jedzenie... I człowiek nie wie co zrobić bo z jednej strony chciałby pomoc, a z drugiej najpewniej to na alkohol pójdzie...:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie z pieniędzmi to już w ogóle....ja przyjęłam sobie zasadę że pieniędzy nie daje, koniec kropka jak ktoś mówi że na jedzenie, to proponuje że mu kupie, jak odmawia to znaczy że kasa miała iść mimo wszystko na alkohol...wszystko wtedy jest jasne

      Usuń
  5. Dziewczyny! Wy zrobiłyście dobrze, w dobrej wierze pomogłyście człowiekowi. A co on tam zrobi to nieważne.
    Ania, dobrze zrobiłaś, wiele osób na Twoim miejscu by się po prostu odwórciło i odeszło. Także bądź z siebie dumna!

    Miłego dnia, Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dumna nie dumna, zawsze mi się wydaje że można było zrobić coś lepiej...mam nadzieje że to zjadł i mu smakowało

      Usuń
  6. Nie przejmuj się! Całego świata nie naprawisz i ważne są starania żeby chociaż cząstka była czysta i wspaniałą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda, za chuda w uszach jestem żeby odwrócić świat do góry nogami, pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. Głowa do góry. Będzie przecież lepszy dzień. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.