dziecko
depresja poporodowa - mnie to nie dotyczy ?
Cześć jestem Ania i miałam depresję poporodowa. Niech rzuci kamieniem ta,
która nie miała jej choć przez jeden dzień. Bardzo bardzo chciałam zostać mamą.
Dwie kreski na teście sprawiły, że moje marzenia się spełniły. Całe 9 miesięcy
myślałam jak to będzie, że nadal nie będę cierpiała różu, że nie zaakceptuje
grających zabawek, że będę dziecku dawała tyle siebie ile ono będzie
potrzebowało. No i cóż. Nastał ten dzień. Nie będę was wtajemniczać co i jak.
Jedno jest pewne, róż akceptuje w kilku odcieniach a grające zabawki sprawiają
jej przecież tyle radości... Live is life.
Gdy Hania pojawiła się na świecie byłam lekko niedysponowana żeby skakać z radości,
ale w środku byłam prze-szczęśliwa. Wtedy jeszcze nieświadomie cieszyłam się
jak głupia, że moje życie się zmieni. Nie ma co ukrywać. Zmieniło się o 180
stopni. Wydaje mi się, że każda z was moje kochane czytelniczki przeżyła to
albo przeżyje po pierwszym porodzie.
Kiedy dopada cię depresja?
Tuż po powrocie do domu. Już w szpitalu grunt zaczyna się lekko ruszać, ale
w domu to już istne ruchome bagna. Ty ledwo żywa, zmęczona, nierzadko
pozszywana, on w szoku, rozbity no i ono, dziecko. Szczęście, jeśli partner
zostaje z tobą w domu. Dzielicie się wtedy obowiązkami i jakoś te smuty mogą
cię z początku ominąć. Mogą jednak dopaść cię później. Tak jak mnie. Dwa
tygodnie tatusiowego to strasznie mało. Zbyt mało żeby poczuć się swobodnie i
pewnie by móc zostać sam na sam z dzieckiem. Z istotą żywa, o którą trzeba
dbać, trzeba ją karmić, umieć rozpoznawać potrzeby i je spełniać. Jak to
ogarnąć z dnia na dzień? Niby jest szkoła rodzenia, niby tam
wszystko mówili, ale rzeczywistość bywa brutalna. Aaa i to nie wszystko.
Pojawienie się dziecka to dodatkowe obowiązki, ale pamiętaj, że nadal istnieją te,
które były do tej pory, czyli pranie, sprzątanie, gotowanie i dużo więcej
prasowania. Poziom frustracji narasta. Starasz się jak możesz, ale wkurza cię,
że nie jesteś w stanie zrobić wszystkiego. Doba za krótka, dziecko zbyt
wymagające i jeszcze te nieprzespane noce... Wkurza cię wszystko, złote rady
najbliższych, to, że mąż czegoś nie zrobił albo zrobił, ale nie tak jak ty byś
to zrobiła, to, że dziecko płacze albo że za długo śpi no i wisienka na torcie
- dieta matki karmiącej. Dziecko ciągle przy cycu, więc kiedy tu jeść i to jeszcze
tak zbilansowane i zdrowe posiłki. Paranoja! Niczym napięcie przedmiesiączkowe
ale jakieś takie makabrycznie wpieniające.
Co zrobić żeby totalnie nie zwariować?
Daj sobie pomóc. Poproś męża żeby został z tobą przez pierwsze dni w domu.
Podzielcie się obowiązkami. Dom ogarniaj na bieżąco na tyle ile możesz.
Dużo śpi, odpoczywaj, rób drzemki wtedy, kiedy dziecko śpi (to chyba wyczytałam
wszędzie gdzie się dało, ale fakt, tak trzeba). Dzieckiem zajmij się ty,
resztę zleć najbliższym, oni z pewnością pomogą chętnie. Niech mama przygotuje
ci zupki w większej ilości, w słoikach, inne potrawy, które można
zamrozić, no i koniecznie odszukaj jakąś knajpę z dowozem lub bar mleczny w
okolicy. Przyda się na czarną godzinę. Na najbliższy czas, póki nie staniesz
twardo na nogach, będzie to jak manna z nieba. Wszelkie porady grzecznie
wysłuchaj, to na pewno się przyda tylko teraz tego nie wiesz, bo masz wrażenie,
że każdy cię poucza. Spokojnie, to twoje dziecko, wychowasz je jak będziesz
chciała. Czy dasz mu smoka, założysz czapeczkę, będziesz kąpać co drugi
dzień, karmić butelka, to twój biznes. Nikt nie ma prawa ci się w to mieszać i
raczej nie będzie. Warunkiem jest tylko twoja pewność siebie, której szybko
nabierzesz.
A, i pamiętaj, ile byś książek nie przeczytałam, ile forów internetowych
nie prześledziła, w praktyce wszystkiego nauczy i pokaże ci twoje dziecko. Jego
słuchaj. Ono i twój instynkt cię pokierują. Brzmi absurdalnie, zwłaszcza
zapewne dla tych na początku tej przygody albo jeszcze dopiero przed nią. Nie
mam jakiegoś ogromnego doświadczenia, ale mam 5 miesięczną córkę. Nauczyłam się
od niej, kiedy chce jeść, kiedy jest kupa, kiedy spać, że budzenie na karmienie
to niepotrzebna fatyga, że bardzo ważny jest dla niej rytm dnia, że jak
potrzebuje tulenia i noszenia to ją noszę i tule i nie zważam na to, że
"wymusza" czy "że się przyzwyczai".
Pozwalajcie sobie pomagać w tych wszystkich obowiązkach domowych, które
teraz schodzą na drugi plan. Dla was priorytet to dziecko, resztę niech pomogą
ogarnąć inni albo zajmijcie się tym gdy będzie wolna chwila. That' all.
Pozostaje mi trzymać kciuki za wasze depresję. Niech trwają krótko i
uciekną w niepamięć. A priorytety w życiu da się szybko przewartościować.
Przecież w głębi serca tak mocno kochacie swoje pociechy a to tylko chwilowy
krach. Bo rodzina jest najważniejsza... Czyż nie?
17 komentarze
Bałam się tego bardzo, ale akurat dziecko mam wyjatkowo grzeczne, bezkolkowe, a więc depresja poporodowa jest mi obca. Pierwsze miesiace wspominam cudnie, bo Mała glownie spala, jadla i tak w kółko, a ja mialam czas na inne obowiązki, choć i tak wolałam wpatrywac sie w Nią jak śpi:P W nocy 2-3 pobudki od poczatku, więc ma brak snu tez nie narzekalam. Piszę to dlatego, by moze ktoras przyszla mama przeczytala, ze nie wszystkie początki muszą być ciężkie.. :) Natomiast każde dziecko predzej czy później zaczyna ząbkować..i w takich właśnie momentach z sentymentem wracam do naszych cudnych początków.. :))
OdpowiedzUsuńMoje dziecko też bezproblemowe. Tu bardziej chodzi o mamę która staje przed nowym wyzwaniem w życiu i nie zawsze jest w stanie się tak szybko przystosować. Wtedy pojawiają się chwilowe kryzysy, placzki w poduszkę i jakaś taka niemoc. Dziecko jakie by nie bylo ma tu raczej maly wpływ na sytuację. Ale każda z nas jest inna i oczywiście brawo ty że udało Ci się tak płynnie przejść do roli mamy 😀 a co do zabkowania... Nie mogę się doczekać... 😜
UsuńDokładnie, no ale każdy inaczej to wszystko znosi. Wiadomo, że każdy ma nadzieje na to, że jego to nie będzie dotyczyć ale wiesz jak to jest. Wiecie jak wypełnić PIT-39? Jeszcze nie tak dawno jedyną metodą na rozliczenie PIT było udanie się do księgowego lub do biura rachunkowego. Jednak teraz jest taka opcja, że rozliczyć PIT można przez Internet.
OdpowiedzUsuńPiękny tekst. Pomoc jest ważna i nie bójmy się o nią prosić. A co do informacji... Też uważam, że trzeba słuchać siebie i dziecka, bo informacji na temat dzieci jest za dużo (karm, nie karm, ubierz, nie ubieraj) i można dostać zawrotów głowy ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda a do tego ile matek tyle racji praktyki i teorii
Usuń😊
Może warto w takich sytuacjach odwiedzić psychologa?
OdpowiedzUsuńjeżeli sytuacja jest trudna i trwa długo to na pewno
UsuńTo prawda, psycholog moze zawsze pomóc. Wiadomo, że taka depresja poporodowa to coś trudnego. Nie każda kobieta ją ma, ale zdarzają się osoby, którym ciężko z tego wyjść. Ja tak miałam, do tego facet mnie rzucił, dzwoniłam do adwokata ze szczecina, który poprowadził moją sprawę rozwodową. Wpadłam w ogromną depresję i psycholog dopiero mi pomógł.
OdpowiedzUsuńdobrze jest mieć wsparcie i wyjść z tego szybko, mam nadzieję że teraz jest wszystko ok :)
UsuńBardzo się cieszę że miałaś wsparcie! Ja również miałam, wspaniałą Panią psycholog, którą znalazł mi mąż, dzięki niej nie straciłam rodziny i wiary w nasze małżeństwo!
OdpowiedzUsuńWsparcie jest bardzo ważne ❕
UsuńMoja żona też przechodziła przez depresję poporodową, na szczęście jednak przebiegała ona stosunkowo łagodnie i po dwóch tygodniach nie było po żonie widać, żeby miała wcześniej jakiekolwiek momenty słabości.
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie, widocznie tak już jest, ciężko zmienić nam tak bardzo życie z dnia na dzień, ważne że się potem potrafimy zebrać do kupy
UsuńKoleżanki mama miała depresję przez rok po porodzie dziecka, samo przeszło ale jej mąż co przeszedł, nikomu nie zazdroszczę.
UsuńDotyczy, w mniejszym lub większym stopniu, prawie każdego.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńfajny blog! będe częściej tu zaglądać
OdpowiedzUsuń